Opowiadania

Wakacje to czas odkryć

25.06.2021

Koniec roku szkolnego, to zawsze wyczekiwany i zwykle emocjonujący dzień.

Postanowiłem pisać krótko, co się dzieje. Podczas następnego roku szkolnego będę mógł wracać do czasu wakacji.

26.06.

Sobota zawsze fajna, ale wakacyjna wyjątkowo.

Napiszę jeszcze o tym, co było wczoraj. Moje świadectwo IV klasy było dobre, ale bez paska. A Jaś, który słabo czyta, miał pasek. Dziwne, no nie? Choć rozumiem, że dużo się uczył i siedział w szkole dłużej, z naszą panią i u pani logopedy. Podobno ma afazję. Często go nie rozumiem i widzę, że inni też. Janek się wtedy denerwuje.

Niech już ma ten pasek!

27.06.

Niedziela, jedziemy z rodzicami nad wodę. Muszę poćwiczyć pływanie przed wyjazdem na obóz.

28.06.

Dziś długo spałem. Po wczorajszym wyjeździe byłem zmęczony. Pływałem, ale szybko się męczyłem. Jednak wolę jeździć na rowerze, czuję wtedy luz!

29.06.

Dziś padał deszcz, grałem w Ubongo. Grałem sam, też się da. Super gra. Polecam. Wieczorem wyszło słońce. Na podwórku spotkałem Janka. Powiedziałem mu, że za dwa dni jadę na obóz harcerski. Okazało się, że on też. Chyba go dobrze zrozumiałem? Będziemy razem? Nie wiem, czy się cieszę.

30.06.

Jutro wyjeżdżamy, trochę się denerwuję. Nie lubię się pakować. Dobrze, że mamy listę rzeczy do spakowania. Wolę się spakować sam, ale mama chce sprawdzić mój plecak. Latarka, kąpielówki, skarpetki…Może wezmę komiksy do czytania, bo je lubię. Tylko, żeby mi się nie zniszczyły w namiocie. Podpiszę je swoim imieniem – Kamil.

01.07.

O godzinie 7.30 mamy zbiórkę na parkingu obok szkoły. Są ze mną rodzice, trochę się stresuję, mimo, że to nie pierwszy mój wyjazd. Widzę też Janka, minę ma niewyraźną. On jeszcze chyba nie wyjeżdżał. Siada w autobusie sam. Pewno tak woli, może sobie milczeć. Ja jadę obok Pawła. Ostatnio trzymaliśmy się podczas obozu razem, choć on jest w klasie IV c, a ja jestem w IV a.

03.07.

Nie miałem czasu pisać, bo było dużo zajęć. Dojechaliśmy na miejsce, mamy obóz nad jeziorem. Są tu namioty, domki, prysznice i ubikacje. W namiocie są prycze, w naszym jest osiem. Są tu chłopaki z czwartej klasy. Aha, jest też Janek, raczej milczący. Zagadałem do niego, gdy wczoraj szliśmy na powitalne ognisko. Uśmiechał się, choć, potem, gdy w parach przygotowywaliśmy śmieszne dialogi, wybrałem Pawła. Janek został sam, ale podeszła do niego druhna drużynowa. Na obozie jest 30 harcerek i harcerzy i 15 zuchów.

05.07.

Dziś już poniedziałek. Nie ma czasu na codzienne pisanie. Do komiksu też nie sięgam, choć Janek chciał pożyczyć, bo trzyma się na boku. Pożyczyłem mu, ale on pewno głównie ogląda obrazki. Wieczorem druhna opowiadała o różnych próbach sprawnościowych. Najtrudniejsza, czarna nazywa się „Trzy pióra”. Wytrzymać dzień i noc bez jedzenia, potem samotnie w lesie i dobę bez mówienia. Paweł śmiał się, że dla Janka ta ostatnia jest łatwa! Jankowi było przykro, ale mnie też trochę głupio. Druhna powiedziała, że ta próba jest bardzo trudna. Może spróbujemy zieloną. Napiszę o niej jutro.

06.07.

Zielona sprawność, zwana też- Robinsona. Trzeba wstać o wschodzie słońca, obserwować las, opisać las, zebrać owoce leśne, coś z nich zrobić, potem 24 godziny z kolegą być w pobliżu obozu. Dość trudne.

08.07.

Wczoraj wstałem o wschodzie słońca, siedziałem w lesie blisko obozu. Zobaczyłem Janka, pewno też chce mieć tę sprawność. Mnie się nie chciało pisać, a Janek wcale tego nie zrobił. Pewno umówił się z druhną. W sumie mogę mu dać odpisać moje trzy punkty. Gdy mu to zaproponowałem, nie chciał.

09.07.

Dziś zebrałem trochę malin, ale co z nich zrobić? Pytałem Pawła, czy ma pomysł. Powiedział, że swoje już zjadł. Wtedy odezwał się Jaś. Wymyślił, że zrobimy galaretkę i posypiemy malinami. Przekręcił słowo galaretka, mówił lagaretka, ale go zrozumiałem. Udało się, kucharka trochę nam pomogła, widać, że lubi Janka, bo on chętnie jej pomagał. 

10.07.

Ostatnia część zielonej sprawności. Jesteśmy teraz z Jankiem, bo Paweł zrezygnował. Zbudowaliśmy szałas z patyków, zostajemy na noc. Trochę boję się burzy, jest gorąco, ale druhna sprawdziła prognozę, powiedziała, że pogoda jest w porządku.

11.07.

 W nocy spałem w śpiworze, zgrzałem się. Rano postanowiłem wykąpać się w jeziorze. Płynąłem z przyjemnością, nie myśląc o tym, że kawałek od brzegu woda mnie kryje. Chciałem na chwilę stanąć i odpocząć, bo pływanie mnie męczy. Nie poczułem dna i przestraszyłem się, machałem rękami i nogami, napiłem się trochę wody. Zobaczyłem płynącego obok Janka, który podał mi rękę i zawrócił w stronę brzegu.  Nie było to bardzo daleko, poczułem się pewniej, zacząłem płynąć spokojnie, Janek za mną. Gdy usiedliśmy na brzegu, nie było o czym mówić, wiedziałem, że to, co zrobił było ważniejsze. Mieliśmy ze sobą prowiant, żeby zjeść śniadanie.  Poszliśmy do szałasu, podziękowałem mu. Kiwnął głową, uśmiechnął się. Potem graliśmy w kości, w tysiąca. Wieczorem wróciliśmy do obozu. Druhna powiedziała- Polubiliście się, chłopaki? Wiadomo, co odpowiedziałem.

13.07.

Wracamy jutro do domów.

Dziś ognisko pożegnalne. Powtarzamy różne piosenki, gry zespołowe, zabawy, które poznaliśmy w trakcie obozu. Będzie też przyrzeczenie harcerskie i przyznanie sprawności.

Janek zasłużył też na oznakę odważnego pływaka, jeśli taka jest, ale się tym nie chwalił. Zostanie to między nami. Nie tylko pamięć o tym zdarzeniu, ale przyjaźń, z której się cieszymy.