Opowiadania

„Trzeba znaleźć swój język.”

(opowiadanie)

Mamuś, już nie mam siły!

Kasia podniosła głowę znad elementarza. Wyraz jej twarzy był poruszający. Dziewczynka była smutna, zniechęcona, zmęczona. Mama pomyślała- Koniec, przerwa! Przecież jest sobota.

-Co byś chciała robić, Kasiu? Iść na plac zabaw, czy może coś ugotować ze mną?

Kasia miała ochotę wyjść z domu, lecz wybrała wspólne gotowanie. Mamę to zastanowiło, ale nie okazała swego zdziwienia. Czekała na odpowiednią chwilę, żeby z córką porozmawiać.

– Co zrobimy na obiad? Jest jesień, dużo warzyw, warto je wykorzystać. – mówiła mama.

– Może te patrykę? – zapytała Kasia.

– Myślisz o papryce?

– Tak, ja to lubię.

– To wyjmij z lodówki. Ja ugotuję ryż, a ty zmielisz gotowane mięso. Co wyjmiesz z szafki, Kasiu?

– Jak to się nazywa, mamuś, wiem, mieszankę!

– Nie, Kasiu, maszynkę do mielenia.

Po pewnym czasie farsz, czyli ryż z mięsem był gotowy. Mama zapytała Kasię, jakie chce dodać przyprawy do sosu. Kasia sięgnęła po sól.

-Sól jest słona, a damy jeszcze jakąś ostrą przyprawę, Kasiu?

– Nie, czemu mamuś? To nóż jest ostry.

– Pieprz też, Kasiu, ale ty go chyba nie lubisz. Może poprosimy tatę, żeby dokończył gotowanie. Myślę, że chciałabyś wyjść.

-Tak, ale…

– Kasiu, nie musisz bać się dzieci, na placu zabaw nie rozmawiacie tak dużo…

– Ale oni się czasem śmieją, gdy mi się mylą słowa.

– Nie martw się, będę na balkonie, muszę zrobić porządki z ziołami. Gdy mi pomachasz, zejdę i pójdziemy do sklepu kupić pomidory, bo pasują do naszej faszerowanej papryki.

– A ja nie lubię pomidory!

– Pomidorów? Dobrze, będą osobno. To biegnij, Kasiu na plac zabaw. Jest tam akurat Monika. Ona ma małego brata i widzę, że musi go pilnować.

– Dobrze, pomogę ją.

Kasia wyszła przed blok, a mama złożyła elementarz.

Dostały w szkole zadanie, żeby codziennie ćwiczyć czytanie przez 30 minut, ale 10 minut to już osiągnięcie. Kasia nie może zapamiętać wielu liter i sylab, wolno je składa i szybko się męczy i zniechęca. Dobrze, że jeszcze zależy jej na tym, żeby nauczyć się czytać. Trudno jest pogodzić się z tym, że potrzebuje jeszcze dużo czasu i wysiłku. Czasem brakuje czasu na przyjemności, ciągnie ją do rówieśników. Jest dziewczynką, która ma trudności z mówieniem, nie pamięta słów, myli je, nie lubi opowiadać. Czasem nie rozumie słów i dłuższych pytań. Te kłopoty wynikają z afazji. Całe szczęście często się uśmiecha, jest żywa, zaradna, chętnie opiekuje się młodszymi dziećmi.

0, właśnie do mamy dobiegają dźwięki piosenki. Proste słowa i sylaby, przyjemny głos i czyste brzmienie śpiewu. Mama zerka na podwórko i plac zabaw. Tak, to Kasia śpiewa, kołysząc brata Moniki w wózku. Trzeba to wykorzystać i rozwinąć- pomyślała mama. Wieczorem poszukam jakiegoś miejsca, gdzie mogłaby śpiewać, najlepiej z dziećmi.

We wtorek nadszedł ten ważny moment, kiedy mama z Kasią wybrały się do domu kultury na pobliskim osiedlu. Tam dwa razy w tygodniu odbywały się spotkania chóru dziecięcego. Kasia czuła się trochę niepewnie, ale nie na tyle, żeby zrezygnować. Mama już wcześniej rozmawiała z panią Agnieszką, która prowadziła ten chór. Była dyrygentką. Wchodząc do sali Kasia zauważyła grupę dzieci i pulpit pani Agnieszki, na którym były rozłożone kartki. Pani Agnieszka podeszła do Kasi, szeroko się uśmiechnęła i podała jej rękę.

– Kasiu, na razie siedzimy w kręgu. Usiądziesz z nami i poznasz inne dzieci. Każde z nich było tu pierwszy raz, a teraz są już całkiem długo. Są też dzieci, które dołączyły niedawno. Wiem, że lubisz śpiewać, a to jest najważniejsze.

Kasia trochę niepewnie usiadła między dwoma dziewczynkami. W kręgu było też paru chłopców. Każde dziecko przedstawiło się, mówiąc swoje imię i dodając, od kiedy jest w chórze. Kasia mimo zdenerwowania wypowiedziała swoje imię i już więcej nie mówiła. Koleżanki obok to Karolina i Ania.

Pani Agnieszka przypomniała piosenkę, której dzieci uczyły się ostatnio. Kasia słuchała śpiewających dzieci i próbowała nucić, bo dużo łatwiej zapamiętywała melodię niż słowa. Pani Agnieszka dała jej te słowa piosenki na kartce, ale Kasi trudno było odczytać większość z nich. Czuła jednak, że może zapamiętać niektóre słowa, kojarząc je z melodią.

Po zajęciach pani Agnieszka podeszła do Kasi i powiedziała:

– Masz bardzo ładny głos. Będziesz przychodzić na chór?

Kasia nic nie powiedziała, ale prawie podskoczyła z radości i pani Agnieszka znała już odpowiedź.

Mijały tygodnie, zbliżało się Boże Narodzenie. Na polu było chłodno, deszczowo, więc. łatwiej było Kasi mobilizować się do codziennych ćwiczeń czytania w szkole i w domu. Nie było to łatwe.  Miała jednak teksty, które ją cieszyły. Mama przepisała teksty piosenek dużą czcionka i tłustym drukiem wydrukowała krótsze, łatwiejsze słowa. Kasia śpiewając piosenkę, której tekst prawie zapamiętała i dobrze odtwarzała melodię, odczytywała jakby niektóre słowa.

Przychodziła na chór przygotowana, ciągle ją to cieszyło. Pewnego dnia pani Agnieszka, zapytała Kasię, czy zaśpiewa jedną zwrotkę solo. Kasia najpierw odmówiła, przecząco kręcąc głową. Jednak pani została z nią po wspólnej próbie, podała jej mikrofon i poprosiła o śpiewanie bez słów. Kasia pięknie zanuciła melodie kolędy-kołysanki. Poczuła, że warto spróbować.

Zbliżał się ulubiony czas świąt Bożego Narodzenia- choinka, prezenty, smakołyki, granie w planszówki z rodzicami i dziadkami. Kasia była szczęśliwa, ale przez cały czas odczuwała niewielki niepokój i strach przed występem, który miał się odbyć 30 grudnia. Myślała nawet, że dobrze byłoby zachorować. Obudziła się jednak zdrowa i z napięciem oczekiwała popołudnia.

Przyszło większość dzieci śpiewających w chórze, wielu rodziców, rodzeństwo, babcie, dziadziowie, kuzynki i kuzyni oraz przyjaciele.  Kasia stojąc z dziećmi w chórze, czuła, że drżą jej ręce i nogi. Miała zaśpiewać solo podczas wykonania ostatniej kolędy. Śpiewając z dziećmi, czuła radość. Widząc uśmiech pani Agnieszki, odważyła się wyjść przed chór i zaśpiewać swoją zwrotkę, trochę śpiewając słowa, trochę nucąc, jakby improwizując. Zrobiła to z takim uczuciem i zaangażowaniem, że oklaski były naprawdę głośne i szczere. Wszystkie dzieci były zadowolone; przyjemnie jest, gdy publiczność docenia występ, który jest wynikiem paromiesięcznych ćwiczeń podczas prób.

Tego wieczoru trudno było Kasi zasnąć, melodie wirowały jej w głowie. W końcu przyśnił się jej zimowy las poruszany wiatrem. Każde drzewo trzymało jakiś napis; Kasia czuła, że potrafi je odczytać!

Miły sen się skończył i w nowym roku nadal było Kasi trudno w szkole, ale spotkania z chórem i panią Agnieszką dodawały jej sił.