Opowiadania

„O tym, że zawsze można znaleźć wspólny język – trzeba tylko chcieć… ” (opowiadanie)

Cześć! Mam na imię Antek i chciałabym wam opowiedzieć o moim przyjacielu. Któregoś dnia do naszej klasy dołączył nowy kolega. Pani powiedziała, że ma na imię Kuba i poprosiła, byśmy go przywitali.

– Cześć, Kuba! – rzuciliśmy chórem.

Kuba mruknął coś pod nosem, patrząc przez okno, a potem szybko wrócił do swojej ławki. W czasie pierwszej lekcji pani często podchodziła do Kuby, mówiła mu, co ma zrobić, a czasami nawet mu pomagała. Trochę to było dziwne, w końcu nam nigdy tak nie pomagała. Sami musieliśmy czytać i wszystko zapisywać, a pani i tak czasem denerwowała się, że się ociągamy. Na Kubę wcale się jednak nie złościła, nawet wtedy, gdy już mieliśmy zaczynać zadania z matematyki, a on jeszcze ciągle przepisywał słowa z tablicy.

I tak było ciągle. Kuba wszystko robił strasznie powoli i musieliśmy na niego czekać. Zdawało się jednak, że pani zupełnie to nie przeszkadza. Wydawało nam się, że jest dla niego znacznie milsza niż dla nas.

– To niesprawiedliwe- powiedziałem do kolegi z ławki.

***

Trzy dni później wpadłem na pomysł, żeby zaproponować Kubie spotkanie na boisku popołudniu. Ciekawe, czy w piłce jest lepszy niż w czytaniu i pisaniu… Trzeba to sprawdzić!

– Cześć! Ja i moi koledzy idziemy popołudniu na boisko, żeby pograć w piłkę. Ale najpierw muszę pójść do domu, spotkamy się później. Przyjdziesz? – zapytałem.

– Tak, super! To idę! Gdzie do boiska?

– Nie! Nie teraz… Na razie idę do domu.

Kuba patrzył na mnie przez chwilę i powiedział:

– Dobra, to idę do tego boiska.

Popatrzyłem na niego. Co on wygaduje? Kuba spuścił głowę i szybko odszedł. Chyba poszedł do domu. Popołudniu nie było go na boisku.

W kolejnych dniach często tak bywało. Kuba mówił jakoś dziwnie, czasami zupełnie bez ładu i składu. Często przekręcał słowa tak śmiesznie, że trudno było powstrzymać się od śmiechu. Poza tym mówił bardzo powoli. Nikt nie miał do tego cierpliwości. Dlatego nie bardzo lubiliśmy się z nim bawić, chociaż wydawał się w porządku.

***

Pewnego dnia Kuby nie było w szkole, chociaż nikt specjalnie nie zwrócił na to uwagi. Zauważyliśmy to dopiero wtedy, kiedy pani wspomniała o Kubie podczas drugiej lekcji.

– Chciałam opowiedzieć wam trochę o waszym nowym koledze Kubie. Pewnie już zauważyliście, że Kuba czasami nie do końca rozumie, co się do niego mówi. Często sam ma też problem z mówieniem, mylą mu się słowa, zapomina je, mówi trochę niewyraźnie. Rozumiem, że czasem może to być dla was męczące, ale jeszcze trudniejsze jest to dla Kuby. Nie jest łatwo poznać nowych kolegów i koleżanki, gdy ma się trudności z mówieniem. Musicie mu w tym pomóc.

– Ale dlaczego on nie umie mówić? – spytała Zuzia.

– I dlaczego pani mu ciągle pomaga? Kuba zawsze ma więcej czasu na czytanie i pisanie- wtrącił się Wiktor.

– Dobrze, że o to pytacie- powiedziała pani, uśmiechając się do nas. – Kuba ma afazję, co znaczy, że ma trudności z posługiwaniem się językiem, nawet swoim, ojczystym. Potrzebuje więcej czasu, by coś zrozumieć albo coś powiedzieć i nie zawsze mu to się udaje. Przez to trudniej mu czytać i pisać.  Dlatego mu pomagam i daję więcej czasu. Kuba nie jest leniwy, tylko ma afazję i często jest mu po prostu trudniej niż wam. Mówienie po polsku jest dla Kuby trochę jak dla was mówienie w obcym języku…

Afazja?! Nie końca mnie to przekonało, brzmiało to trochę jak wymówka. Ja też czasami musiałem się porządnie się namęczyć przy czytaniu lektury, a od pisania zawsze okropnie bolała mnie ręka. Nadal wydawało mi się, że to niesprawiedliwe, że Kuba ma mieć łatwiej niż inni.

***

Następnego dnia obudziłem się przerażony! Jaka ulga, że to był tylko sen! Czy pamiętam jeszcze mój sen? Byłem gdzieś, gdzieś bardzo daleko. Było tam jakoś inaczej, ludzie inaczej mówili. Znalazłem się w szkole, ale ona też wyglądała inaczej, tak samo, jak koledzy, których tam spotkałem. Chciałem z nimi porozmawiać, ale było trudno. Coś rozumiałem, ale nie wszystko. Mówili bardzo, bardzo szybko. Zacząłem do nich mówić, ale oni patrzyli na mnie dziwnym wzrokiem. Nawet śmiali się, patrząc znacząco jeden na drugiego… Ojej, oni mnie nie rozumieli… Chyba mówiłem inaczej niż oni. Chciałem zaproponować im grę w piłkę, ale nic z tego nie wyszło. Zacząłem się bardzo denerwować, a potem zrobiło mi się bardzo smutno. Nie wiedziałem, jak się z nimi dogadać… Nagle zadzwonił dzwonek na lekcję i….

Ze snu wybudził mnie dźwięk budzika. Poczułem ogromną ulgę, że znowu jestem w domu, w swoim łóżku. Ten sen był bardzo niemiły… Nie myśląc o nim dłużej, wstałem, ubrałem się szybko, zjadłem śniadanie i poszedłem do szkoły. Gdy dotarłem na miejsce, już o nim nie pamiętałem.

Potem był W-F, matematyka i język polski. Z kolegami jak zawsze świetnie bawiliśmy się podczas przerw. Na przedostatniej przerwie poszedłem do sklepiku kupić sobie moją ulubioną drożdżówkę. Przede mną w kolejce stał Kuba.

– Dzień dobry, poproszę to… no, to… tam- powiedział Kuba do pani, która sprzedaje w sklepiku, wskazując palcem.

– Co takiego? Musisz mi powiedzieć, mamy tu bardzo dużo rzeczy. Batonik czy gumę? – zapytała go pani.

– Nie… To – co ma ser.

– Nie wiem, co chciałbyś kupić. Może kanapkę?

– Nie… – Kuba był bardzo zmartwiony i spuścił głowę. – Nic… nic takiego.

Odwrócił się i szybko odbiegł.

– Bardzo dziwne. Dzieci zdecydowanie za dużo siedzą teraz przed komputerami- mruknęła pani sprzedawczyni.

I wtedy przypomniał mi się mój sen, a potem wszystko, co pani nam mówiła o Kubie i jego problemach. Jak to się nazywało? Fazja? Afazja? Tak! Afazja. W moim śnie nie rozumiałem innych osób, a oni nie rozumieli mnie. Nie próbowali mnie zrozumieć. Ja czułem się bardzo źle, bo przecież chciałem się z nimi porozumieć, podobnie jak Kuba, który teraz chciał sobie kupić coś w sklepiku. A co, jeśli Kuba czuje się tak samo, jak ja w moim śnie?

Postanowiłem kupić w sklepiku dwie drożdżówki i wróciłem do klasy. Kuba siedział przy swojej ławce i rysował coś na kartce.

– Cześć, Kuba… Mam dwie drożdżówki.  Może masz ochotę?

Kuba uśmiechnął się do mnie i powiedział:

– Dzięki. Lubię. Ta ma ser.

Drożdżówki zjedliśmy siedząc razem, obie były z serem.  Potem poszliśmy na boisko pograć w piłkę.

Czasami trudno jest znaleźć wspólny język, ale wystarczą dobre chęci. Teraz Kuba jest moim przyjacielem, a ja jego.

Napisała: Julia Paluch